piątek, 1 lipca 2022

Radzę się ekspertów, pytam coachów - czyli, po co Ci coaching?

 




- „Radzę się wszystkich - ekspertów, coachów” – usłyszałam niedawno od swojego rozmówcy.

- „Chciałabym, żebyś mi powiedziała, co robię nie tak, nauczyła, jak mam robić inaczej” - powiedziała mi pewna wysoko stojąca w hierarchii swojej organizacji klientka – bardzo wykształcona, doskonały skuteczny menedżer. 

- „Wiesz mamo, coach to taki żenujący zawód – wszyscy już mają dość tego gadania, że: „Będziesz zwycięzcą i możesz wszystko”

- „Coaching to taka terapia dla menedżera” – zmroziła mnie opinia człowieka,  który - O ZGROZO!!!  -  wykładał na studiach coachingowych.”

 

Coachingowe, instytucje, różni poważni ludzie wypruwają żyły, żeby wyjaśnić o co z tym coachingiem chodzi, a i tak w opinii publicznej krąży więcej bzdur niż faktów. Dlaczego?

 

Przedstawię tu moje prywatne zdanie i chciałabym, żeby tak właśnie – jako prywatne – było ono odbierane.
Bardzo często zdarza się tak, że potrzeby klienta wykraczają poza ramy coachingu, a chcemy pomóc człowiekowi, więc pracujemy – ja też – w sposób, adekwatny do sytuacji, w elementy coachingu wplatając to, co w danym momencie jest potrzebne.  I wszystko jest w porządku, jeśli umawiamy się z klientem na mieszaną formę pracy, jeśli mówimy otwarcie: „Teraz  to już moje doradztwo/mentoring /consulting, a nie coaching. ”Ale podejrzewam, że wielu coachów tego nie mówi i klient pozostaje w przekonaniu, że coaching to np. forma doradztwa.

Kolejna możliwa przyczyna może być jeszcze bardziej prozaiczna –  zrobienie dobrego coachingu jest po prostu trudne, więc niezbyt sprawni coachowie w kontakcie z klientem radzą sobie, jak  potrafią – czasem doradzają, czasem terapeutyzują (dobrze, jak mają ku temu uprawnienia), naciskają i gonią klienta do roboty, bo tak bardzo chcą mieć efekty. Czasem niestety coach bywa zmotywowany bardziej, niż klient, a wtedy o coachingu nie może być mowy.

Może być też tak, że medialne gwiazdy „popkultury rozwojowej” (nietrudno takie wskazać) mają zrobione jakieś kursy coachingowe i wychodzą na scenę lub grzmią z You Tube’a, głosząc prawdy objawione, pouczając i obwołując się coachami. Co ciekawe, często zbiera się koło nich spora grupa  wyznawców, będących w stanie płacić jakieś horrendalne kwoty za ich wystąpienia czy szkolenia i dziękować za zbiór wyświechtanych mądrości, jakie głosem nieprzyjmującym sprzeciwu wypowie guru. Brrrrrr… Strzeżcie się!!!

To może wreszcie warto dojść do sedna coachingu?  Czym tak naprawdę jest coaching?  

  1. Coaching jest formą pracy z człowiekiem lub zespołem, która zmierza do realizacji prawdziwych celów klienta. Dlaczego piszę prawdziwych? Bo czasem jesteśmy nieświadomi swoich celów - czegoś chcemy, ale nie bardzo potrafimy powiedzieć czego, więc tworzymy cele zastępcze, błądzimy. I wtedy przydaje się coach, żeby nam pomógł dotrzeć do tego, co naprawdę istotne, tego, o co finalnie chodzi.
  2. Coaching jest pracą, którą w głównej mierze wykonuje klient, a nie coach – to klient idzie swoją droga, klient przygląda się sobie, klient dokonuje odkryć, klient chce! Osobiście jestem doskonałym klientem coachingu, bo się nakręcam i pracuję z zapałem, jak ktoś mi zada pytanie, albo da jakieś ćwiczonko, dzięki któremu zrozumiem czego chcę, jakie mam schematy, co się sprawdza, co się nie sprawdza. (Uwaga!!! Coach nie może sobie sam zrobić coachingu - istnieje co prawda, tzw. autocoaching, ale to nie to samo.) Lubię, jak ktoś ze mną rozmawia o tym, co robię, jak żyję. Ale musi rozmawiać tak, żebym miała przestrzeń na własne wnioski. Nie potrzebuję obcych ocen, osądzania, głaskania, mądrzenia się.  I nie tylko ja tak mam. Coaching jest doskonałą metodą pracy dla osób, które mają chęć i odwagę, żeby brać odpowiedzialność za siebie (czasem i za innych), podejmować własne decyzje, zarządzać swoim życiem. Coaching to metoda dla menedżerów i liderów, i dla tych, którzy chcą rozwijać swoje kompetencje przywódcze.
  3. Coaching jest tym, co dzieje się po drodze do celu - docieraniem do siebie, odkrywaniem swoich możliwości i ograniczeń, zdejmowaniem masek , autorefleksją . I tu znowu warto sobie uzmysłowić, że osoby, które mają ze sobą poważne problemy i potrzebują przepracować terapeutycznie pewne tematy, nie są klientami coachingu. Klient coachingu, to ktoś gotowy na podjęcie wyzwania, to ktoś otwarty na prawdę, będący w stanie ją znieść, nawet jeśli czasem bywa trudna.
  4. Coaching to partnerstwo – to wspólne budowanie na kanwie różnych kompetencji dwóch osób. Pierwszą z nich jest klient - ekspert jeśli chodzi o siebie samego, o swoje potrzeby, ograniczenia, kontekst, swój zakres specjalizacji. Drugą jest coach, który jest wytrenowany w pracy z innymi i posiada umiejętność, słuchania, pytania, rozmowy, która wspiera i otwiera.
  1. Coaching jest spotkaniem dwóch stron i wspólnym budowaniem wartości, na której zależy jednej z nich, a więc za coaching się płaci.
  1. W końcu coaching jest też lekcją, ale specyficzną lekcją. Jak powiedział Timothy Gallwey ojciec metody, coaching … „Nie polega na tym, by uczyć kogoś, ale by pomóc mu się uczyć. Coaching to lekcja o sobie, lekcja uważności, mądrej akceptacji  oraz podejmowania własnych decyzji – bez megalomanii, bez drżenia, bez potrzeby słuchania tych, którzy krzyczą głośno, że „możesz więcej,  jesteś zwycięzcą”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiana zasad - poradnik lidera

  - Jak mam zmienić zasady, skoro pracownicy przyzwyczaili się do tego, co było? Jak oni mnie potraktują, jeśli powiem, że to, co robiliśmy ...