-„ Odpuść, nie ucz się tyle” – powiedziałam klientce w czasie indywidualnych konsultacji.
– A jak masz przymus uczenia, to zrób sobie listę rzeczy, które kiedyś w wolnej chwili
przeczytasz, bo nie są niezbędne już. Te rzeczy (książki, artykuły) niech przeleżą
miesiąc na kartce, a Ty w tym czasie sprawdź, jak działają teorie, które już znasz.
No i Twoja lista być może z czasem nieco się skurczy. ”
Spojrzała zdziwiona.
Wyjaśniłam, że uczenie się to nie tylko wysiłek, wkuwanie wiedzy, powtarzanie reguł,
wyrabianie nawyków. To nie tylko pełne wysiłku szlifowanie umiejętności potrzebnych
do wykonania zadań.
To także umiejętność odpoczywania i zdystansowanej obserwacji, która pozwala odkryć
najlepszą drogę.
Uczenie się to też umiejętność odpuszczania nadmiernych wymagań i odpuszczanie
przymusu ciągłego rozwoju.
To umiejętność eliminacji rozpraszaczy.
Nie chodzi tu tylko o media społecznościowe, telewizję itp.
Rozpraszające i utrudniające uczenie się mogą być też kolejne (niekoniecznie kluczowe)
zadania, książki rozwojowe, kolejne „epokowe” teorie, miłe cytaciki, które mają Cię
podkręcić, a nawet kolejne kursy (jeśli jesteś rozwojowym ćpunem).
Rozwojowy nałóg jest tak samo szkodliwy, jak chociażby alkoholizm. Wiem, byłam
rozwojowym ćpunem.
Nadmiar teorii (rozwojowych czy innych) potrafi tak zatruć Ci życie, że już nie wiesz,
co masz myśleć i robić.
Ciągła nauka i nieustanne poszukiwanie nowych teorii mogą sprawić, że będziesz
odraczał działanie i że wciąż będziesz się kręcił w kółko swojej niewystarczalności.
Dlatego lubię przyglądać się z klientami konkretnym sytuacjom, eliminować nadmiarowe
teorie (moi klienci zwykle znają ich mnóstwo), i nadmiarowe wymagania, odwoływać się do
doświadczeń, testować wyjściowe założenia, wyciągać wnioski.
Bo przez działanie uczymy się najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz